9 sierpnia 2008

pitek sobota

tutaj fotki z placu europy i pogoda pazdziernikowa




zalege fotki ze spaceru po sadach aleksandryjskich. no i to pierwsze przed duma panstwowa :)







piatek byl raczej spokojny. po mimo informacji ze wlasnie znajdujemy sie w kraju ktory jest w stanie wojny. nie wzbudzilo to w nas optymizmu. wieczorem byla dyskoteka. calkiem mila. zapomnialam napisac o tym ze wylaczyli tu ciepla wode i juz nie bedzie cieplej wody do konca naszego pobytu. ale mamy 5 prysznicy na caly akademik tzn. na jakies 500 osob. ale nie jest zle.



sobota dzis byla super. poszlismy do cyrku. przedstawienie bylo wpsaniale. niestety nie mozna bylo robic zdjec i filmow. a szkoda. akrobacje jakich jeszcze nie widziala. tresura zwierzat budzila mieszane. ale nigdy nie widzialam psa ktory by robil kilka salt do tylu i drugiego ktory chodzil na przednich lapach. szkoda tylko ze nie bylo. iluzjonisty, byli zonglerzy, akrobacje na linie i wiele innych. naprawde widowiskowych pokazow. ogolnie podad dwie godziny pozytywnych wrazen.



po cyrku poszlismy na kartoszke (drugie po blinach tradycyjne jedzenie, ktore mozna dostac na kazdym rogu). tak wiec kartoszka duzy ziemniak pieczony z serem zoltym i maslem do ktorego mozna sobie jeszcze dobrac nadzienie np. miesne, bryne, grzyby, lososia i inne. ocien wkusne



po obiedzie pojechalismy do parku BDHX. w czasach komunizmu znajdowaly sie tam rozne wystawy a teraz bardzo przyjemne miejsce do spacerowania, wesole miasteczko, ludzie na rolkach, rowerach. super, wiec znow spacerowalismy. przyszli do nas jacys dziwni chlopcy wiec z nimi chwile porozmawialysmy ale byli na tyle dziwni ze po dosc szybkim czasie poszlysmy dalej. byly tam tanczace fonntany. ale zeby na nie popatrzec trzeba bylo duzo zaplacic. wiec tylko podgladalysmy. no i fotki z dnia dzisiejszego




bo najwazniejsze jest wychowanie w odpowiednim duchu. jedna z karuzeli na wesolym miasteczku



a tu fotka przed cyrkiem


7 sierpnia 2008

sroda czwartek

na poczatek pozdrowienia dla BARTKA ktry by bardzo rozcarowany ze nic o nim nie napisalam ;p
no a teraz sroda. dzien wycieczek. zrobilismy sobie nasza wycieczke. bo inaczej by sie nie dalo zobaczyc lenina. a wiec z rana wizyta u lenina... chyba on jest sztuczny. wygladal jak z wosku. ale rece miach chyba prawdziwe bo byly troche nadgnile. ale zeby sie dostac na 30 sekund do lenina trzebastwac w dwoch kolejkach oddac do przchowalni aparat kamere telefon itp. lenina pilnuje chyba z 15 zonierzy i trzeba zachowac absolutna cisze.
potem chcielismy wejsc na kreml ale pani nam powiedziala ze nie ma dla nas znizek. wiec posanowilismy przyjsc innym razem kiedy bedzie inna pani i spreda nam bilet ze znizka. za to ze znizka poszlismy chramu wasyla blogoslawionego i z zewnatrz jest duzo ciekawszy niz wewnatrz.
w innej cerkwi widzialam kaalek nabozenstwa. nie da sie na nim wytrzymac dluzej niz 15 minut bo strasznie dymiace pachnace (smierdzace) kadzidlo. i caly czas na stojaco. ale spiew super.
po zwiedzaniu cerkwi ulubione zajecie. chodzenie po miescie. chcielismy kupic bilety do teatru. ale pani nam chciala sprzedac takie po 1800 rubli a my chcielimy te po 200. zajete przez emerytow byly. zakupy w cumie nam troche nie wyszly. mozna bylo kupic rozowy krwat w trupie czaszki za jedyne 7500 rubli lub piekna torebke w zloto czarne pasy za 80000 rubli.
za to obejrzalysmy plac europy. i strasznie zmarzysmy (temperatura jak w pazdzierniku. dzis 13 stopni). choc i tak nie bylo zle bo straszli nas gradem i wichurami. nasze okna ocieplone gazetami raczej nie pomagja w akademiku zimno.
oprocz grypy lub co najmniej przeziebienia mozna tu umrzec na trzy sposoby. wychodzc z akademika na pierwszym przejsciu dla pieszych zabije cie samochod. nie wazne czy masz zielone czy nie. potem zabija cie drzwi do podziemi. ludzie nie patrza idzie ktosza toba czy nie. a drzwi sie nie zatrzymuja. no chyba ze na tobie. i jesli juz przezyjesz wejscie do podziemi to n 90 % przytrzasna cie drzwi od metra, ktore zamykaja sie po 20 sekundach i jak nie zdazysz wejsc lub wysc z metra twoj problem. metro odjezdza.
wieczore,m bylam tk zmeczona ze o 10 poszlam spac i nawet impreza na korytarzu mnie nie obudzila.
dzis interesujace bylo wyjscie do kina. po pierwsze w calej moskwie nie graja ani jednego rosyjskiego filmu. masakra po drugie wszedzie graja mumie 3. wiec w koncu pozlismy na mumie 3. ale nie jest tak latwo isc do kina. ( ale przynajmniej nie chca paszportow przy zakupie biletow)
kupilismy sobie chipsy w sklepie obok kina. rosyjskie chipsy o nazwie zlota kartoszka i ruskaja kartoszka. i co. przy wejsci do kina bramka. prosze otworyc torebki. z chipsami swoimi nie wolno...
to usiedlismy pod kinem zjdlismy chipsy i poszlismy po bilety. film strasznie smiesznie brzmial. bo wszystkie sa z dubbingiem rosyjskim. ale ogolnie fajny .
jutro kolejna porcja fotek.

5 sierpnia 2008

poniedzialek wtorek

do Krzysia chyba jednak wole kalafiora :)
co do biletow to ja mialam ;p
a teraz tak. poniedzialek byl mily. zajecia jak zajecia. a po zajeciach poszlismy zwiedzac carycewo (caricino????). w kazdym badz razie imperatrica (nie caryca) katarzyna II kazala to wybudowac. i zbila chyba przy okazji trzech architektow bo jej sie projekty nie podobaly... mi tam ie podobalo. choc jak bylo napisane ruiny troche odrestaurowane wygladaly jak nowowybudowane. ale wszystko sliczne. najpiekniejsze grajace fontanny.
w drodze do carycewa poszlysmy na bazar (tzn. zabladzilysmy) i poznalysmy smiesznych chlopcow ktorzy sprzedawali telefony. wiec sobie z nimi troche pogadalismy.
dzis na zajeciach ogladalismy wiadomosci. ale nie mowili co sie w Polsce dzieje wiec zabardzo nie wiem. nie przykrecili nam kurka? po zajeciach chcielismy jechac do cyrku i nawet tam dojechalismy. tylko wtorek dzien wolny... pan nam chcial sprzedac bilety za 800 rubli na jutrzejsze przedstawienie ale poszlismy do kas i kupilismy na sobote za 200. chcielismy tez kupic bilety do teatru ale byly tylko takie po 1000 rubli wiec narazie zrezygnowalismy. za to poszlismy sobie pospacerowac po moskwie (ulubiona forma spedzania czasu przez rosjan) i dotarlismy do aleksandryjskich sadow. bardzo przyjemnie bylo. w szczegolnosci ze w pogodzie straszyli burzami i gradem. a byly tylko chmury. potem zjedlismy calkiem fajna kolacje w knajpie "mu- mu" :)
chyba wycieczka do petersburga mi nie wypali bo puszkin chce stanowczo za duzo. chyba ze sami sie zbierzemy i pojedziemy. nie wiem zobaczymy. no i dla stesknionych wizualizacji moich opowiesci fotki
macdonald jak widac


chram wasyla blogosawionego u grory


nic dodac nic ujac


metro

milicja ja ;p






elektryczka pierwsza klasa


krewetki
no i caly zestaw zdjec z caricewa









3 sierpnia 2008

czwartek pitek sobota niedziela

Hello, dla wszystkich ktorzy mysleli ze zabili mnie juz rosyjscy nacjonalisci male wyjasnienie. nie mialam czasu zeby wejsc do neta a telefon mi sie rozladowal ;p
wiec tak w czwartek byly pierwsze zajecia. normalne. nic nadzwyczajnego. za to potem bylo bardzo smiesznie. umowilam sie w Moskwie z Hesusem [wyjasnienie: rosyjski kolega z tuly] (pozdrowienia dla wszystkichu ktorych pojawil sie glupi usmiech na twarzy). i pierwsze co mnie czekalo to wbiegniecie na sama gore ruchomych schodow, ktore sa naprawde dluugie. wiec biegiem po schodach potem biegiem do ambasady hiszpanskiej. hesus odbieral wize. spedzilismy tam godzine rozmawiac o tym ile to polakow zabili sowieci ile niemcy, czy katarzyna 2 byla caryca czy imperatorem itp ale jednej pani sie nasza rozmowa nie spodobala i powiedziala ze nie wszyscy chca tego sluchac. no coz trudno
poszlismy polazic po moskwie. na jednym bilecie wchodzilismy do metra. niestety czytnik nie zalapal biletu i zatrzymalam sie na bramce. malo przyjemne... kolejne podejscie i weszlismy. i slyszymy mily glos pana milicjanta ej zajciki zajciki biletu u was niet... popatrzylismy na niego smial sie z nas wiec usmiechnelismy sie i pojechalismy dalej na jednym bilecie. poszlismy na arbat. ale bylo moje rozczarowania. taka slynna ulica a nic nadzwyczajnego. za to pyszne bliny zjedlismy.
piatek zajecia. nic nadzwyczajnego. po zajeciach pojechalam do Tuly. Elektryczka (pociagiem) pierwsza klasa. ale ze mnie paryzana :). a tak naprawde to nie bylo miejsc na 2 a 3 to juz w ogole podobno masakra. byla to jednak rosyjska pierwsza klasa elektryczki i po za cena nie miala nic nadzwyczajnego. w tule wieczorem spacerowalismy. jest tam uniwersytet gdzie na jednym z wydzialow tworza nowa nowa taktyke wojenna wymyslaja nowoczesne czolgi i takie tam. wydzial jest zamkniety. wszystko scisle tajne. na studia tam dostaja sie tylko wybrani. po skonczeniu fakuletu nie moga opuszczac rosji przez 10 lat. nigdzie.
w sobote pojechalismy do moich kolezanek Ormianek do Winiowa. bylo tam male przyjecie w stylu ormianskim. jadlam krewetki kawior i pilam szapana. jak paryzana.
wieczorem nie moglismy spacerowac bo bylo swieto lotnikow czy wojennych i robili burdy na ulicy a oni sa nietykalni. wiec malo przyjemnie spacerowac w takim towarzystwie. wiec kupilismy sobie wielki rosyjski tort :)
a w niedziele wracalam juz autobusem. nie klasa pierwsza. za to 4 godziny.
Pogoda jest tu raczej jesienna. Karaluch jeszcze nie mamy. mamy nowe kolezanki w pokoju jedna z serbi a druga sie nie przedstawila.
fotki postaram sie wrzucic jutro lub we wtorek.
metro jest super :)