20 sierpnia 2008

samyj karotkij post

szczerze mowiac to troche juz nie wiem co mam pisac na tym blogu. wczoraj uczylam sie do egzaminu dzis 7 godzin spedzilam na egzaminie. 4 czesci egzaminu mozna powiedziec ze spodziewam sie ze zdalam, co do jednej mam watpliwosci. tzn. trzy rodzaje listow w godzine i pani egzaminatorka zapomniala nam powiedziec ze czas sie konczy i nie bylo czasu na sprawdzenie bledow. no i tak troche przypal w szczegolnosci ze rekomendacja polskiej gazety rosyjskim kolegom nie byla najlatwiejsza z rekomendacji. ale wyniki w piatek albo w poniedzialek(przyjsla poczta)
ale skoro juz po egzaminie to czas na balowanie. wiec dzis balujemy i jutro i pojutrze. a podsumowanie wyjazdu w piatek lub sobote.
a po za tym troche rzeczy musze zostawic do opowiadania bo jak wszystko przeczytacie to znow wyjdzie ze jestem malomowna.
a do osoby ktora sie pytala czy 2000 zl starczy na dwa tygodnie. bez dojazu to mysle ze tak. ale wiecej moge ci napisac jak juz wroce do domu. zostaw maila to sie odezwe.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No, no, to był prawdziwy egzamin-maraton. Podziwiam.:)
Jest czas na pracę i czas na zabawę. Po ciężkiej pracy baw się więc dobrze.
Szczęśliwej drogi do domu i do zobaczenia wkrótce.
buziaki
Tata i reszta Rodzinki